• polski
    • angielski
    • ukraiński

Polska wigilia dawniej i dziś

Obecnie już w listopadzie, galerie handlowe prześcigają się w organizowaniu coraz to piękniejszych ozdób bożonarodzeniowych. Wszędzie wiszą bombki, kolorowe światełka, ustawiane są cudowne choinki, zaś w głośnikach brzmią największe hity świąteczne na czele z Last Christmas grupy WHAM! oczywiście J Wszyscy gdzieś biegną. Zatrzymaj się proszę na chwilę przy tym artykule a może odkryjesz sens świąt…

Okres Świat Bożego Narodzenia w Polsce jest czasem wyjątkowym. Szczególnie jeśli chodzi o Wigilię Bożego Narodzenia. Jest to najbardziej wzniosła i uroczysta noc w roku. Stała się tradycją w Polskich domach w XVIII wieku. Cały „przebieg” tradycyjnej Wigilii jest głęboko zakorzeniony w zwyczajach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Tak jak i dziś, niegdyś głównym momentem Wigilii była uroczysta kolacja, poprzedzona generalnymi porządkami oraz przygotowywaniem wigilijnych potraw. Domy i wszystkie izby przystrajano odświętnie w gałązki z drzew iglastych, które symbolizowały zdrowie oraz siły witalne. Przed zapadnięciem zmroku, wszelkie prace gospodarskie i domowe musiały zostać zakończone. Stół był przykryty białym obrusem a pod nim umieszczano sianko, zaś na stole, zostawiano dodatkowy talerz dla strudzonego wędrowca. Dodatkowe miejsce przy stole było symbolem pamięci o zmarłych których już nie ma pośród domowników. W czterech kątach izby jadalnej, umieszczano cztery różne snopy zbóż (symbol urodzaju na następny rok). W całym dniu obowiązywał post ścisły, dlatego też wieczerza była bezmięsna. W tym dniu nie można było się kłócić, ponieważ istniało powiedzenie „jaka Wigilia taki cały rok”, ani też udawać się z wizytą (chyba, że do najbliżej rodziny). Liczba potraw musiała być nieparzysta (chłopi mieli na swoim stole 5-7 potraw jako symbol 7 dni tygodnia, szlachcice 9 potraw jako symbol 9 chórów anielskich, zaś u arystokracji z 11. Oczywiście można było mieć ich dwanaście na pamiątkę dwunastu apostołów). Na potrawy składały się zazwyczaj zupy typu barszcz czerwony z uszkami, zupa grzybowa lub migdałowa, kapusta z grzybami, groch z kapustą, dania rybne (tak jak i dziś najważniejszy był wigilijny karp), pierogi z kapustą i grzybami, dania z suszonych grzybów i owoców (kompot wigilijny z suszu) czy świąteczne ciasto z makiem – makowiec. Tradycyjną Wigilię rozpoczynano po pojawieniu się pierwszej gwiazdy na niebie (na pamiątkę Gwiazdy Betlejemskiej). Ta tradycja trwa do dziś. Rozpoczęcie wieczerzy gospodarz poprzedzał modlitwą. Czytano Ewangelię o Narodzeniu Pańskim i dzielono się opłatkiem (wypiekanym z mąki i wody, symbol pojednania i przyjaźni). Następnie odbywała się wieczerza wraz ze wspólnym kolędowaniem aż do północy, o której to zaczynała się pasterka – uroczysta msza upamiętniająca przybycie pasterzy do Betlejem. Resztki jedzenia oraz opłatek dawano również zwierzętom – wierzono, że w tę wyjątkową noc zwierzęta mówią ludzkim głosem.

Dzień Bożego Narodzenia oraz Dzień Św. Szczepana (II Dzień Świąt) tak jak i dziś, był czasem spotkań z rodziną i wspólnego świętowania.

Bardzo wyjątkowa była również tradycja kolędowania. Czyli wspólnego chodzenia z domu do domu przebranej za różne postacie młodzieży, śpiewającej kolędy i odprawiającej różne szalone scenki szczególnie skierowane do kobiet. Najczęściej przebierano się za Turonia (imitacja rogatego, czarnego zwierzęcia o głowie byka z rogami), kozę, barana, niedźwiedzia, konia, koguta i wiele innych. Inną grupę kolędników stanowili Herody odgrywający biblijną opowieść o Bożym Narodzeniu. Tu spotkać mogliśmy: Dziada, Babę, Trzech Króli, Pasterzy, Śmierć czy Diabła. Istniał przesąd, że pominięcie przez kolędników jakiejś chaty przyniesie nieszczęście. Tradycja ta dziś powoli zanika.

Dziś, oczywiście znakomita większość tradycji jest aktualna. Na naszym stole jest dwanaście postnych potraw, przygotowywanych wspólnie przed Wigilią. Dzień ten poprzedzają generalne porządki i przystrajanie domu. Zamiast gałązek jodłowych mamy choinkę (tradycja dotarła do nas z Niemiec). Pod obrusem kładziemy sianko i zostawiamy wolne miejsce przy stole. Wciąż aktualna jest też tradycja modlitwy, czytania Ewangelii i dzielenia się opłatkiem. Dźwięk kolęd rozbrzmiewa w każdym domu aż do Pasterki. Najpiękniej jest, gdy dopisuje zimowa aura, ponieważ chłód na zewnątrz przyjemnie podkreśla ciepło domowego ogniska.

Ostatnimi czasy pojawiła się nowa tradycja, bez której żadna Polska Wigilia nie mogłaby się odbyć. Chodzi oczywiście o film Kevin sam w domu oraz Kevin sam w Nowym Jorku emitowany w każdą Wigilię. Myślę, że w prawie każdym Polskim domu, zarówno dorośli jak i dzieci, rodzinnie zasiadają wtedy przed TV J

Jeżeli kiedyś byłbyś „strudzonym wędrowcem” zawsze możesz liczyć na wolne miejsce przy stole, ponieważ w Polsce panuje powiedzenie „Gość w dom, Bóg w dom” i przeświadczenie, że nikt nie powinien być w Święta samotny.

Żałuję, że coraz mniej tradycji jest kultywowanych, a przecież są to wspaniałe zwyczaje, które wciąż powinny być przekazywane z pokolenia na pokolenie. Pamiętam Wigilie w dzieciństwie i opowieści dziadków. Dom wypełniony był rodziną, śnieg zasypywał całą miejscowość, było cudownie, malowniczo, co jeszcze podkreślał dźwięk kolęd roznoszących się po okolicy. Boże Narodzenie było dniem gdy wszyscy razem podążaliśmy do rodziny, gdzie kontynuowało się świętowanie.

Warto zwolnić i zastanowić się co naprawdę jest ważne. Czy powszechna komercjalizacja Świąt przebija wyjątkowość i szczególność czasu spędzonego odświętnie z rodziną?

Patrycja Cap